Polskie tenisistki stołowe wywalczyły złoty medal drużynowo na igrzyskach paraolimpijskich w Rio de Janeiro. W finale Natalia Partyka, Karolina Pęk i i Katarzyna Marszał pokonały Chinki 2:1. – 12 lat czekałam na drużynową wygraną z Chinkami. Co igrzyska ciągle w czapę i w czapę. Był najwyższy czas przerwać tę dominację! – powiedziała Partyka, która zdobyła w Rio drugi złoty medal.
Złe miłego początki. Polki zaczęły od porażki w deblu 1:3. Ale potem Partyka tak jak w finale singla rozgromiła Qian Yang 3:0, a 18-letnia Pęk pokonała Lenę Li 3:1. – Jadąc do Rio mówiłam nieśmiało, że jesteśmy wreszcie gotowe przerwać dominację Chin. Wiedziałam, że zrobię swoje, ale przede wszystkim dlatego, że Karolina wskoczyła na bardzo wysoki poziom, gra równo i pewnie. Wygrywa ze wszystkimi. Okazało się, że nie niepotrzebnie mówiłam tak cicho. Dobrze, że to koniec czekania, bo nie wie ile bym jeszcze wytrzymała. Biało-czerwona wreszcie nad chińską, piękny widok, prawda? – mówiła dwukrotna złota medalistka.
Dziewczyny przyznały, że spodziewały się porażki z Chinkami w deblu. Wpisały ją sobie w scenariusz wcześniej. Obie Polki są leworęczne, w deblu szalenie ciężko jest im się ustawić przy stole. Muszą biegać dużo więcej niż normalnie. Na świecie rzadko się spotyka taki układ.
– Wszystko zależało więc meczów indywidualnych. Ja wiedziałam, że jak niczego nie nawywijam to wygram. Wszystko było więc w rękach Karoliny. Powiedziałam jej przed meczem: „idź i baw się grą. Zobacz, jest pełna hala, ostatni mecz na igrzyskach. Baw się dobrze presja nie istnieje”. Łatwo powiedzieć przed meczem o złoto. Ale chciałam ją odstresować. Z własnego doświadczenia wiedziałem, że lepiej cieszyć się grą i niczego później nie żałować. Poradziła sobie fantastycznie. Była lepsza, pewniejsza, nie spięła się, nie zmieniała taktyki w trakcie – chwaliła młodsza koleżankę Natalia.
– Trenerka i Natalia udzieliły mi najlepszej rady jakiej mogły. Wcześniej na turnieju bywałam za bardzo spięta i to mi przeszkadzało. Natalia przelała na mnie swoje doświadczenie, skumulowałyśmy całą naszą wolę walki i to pomogło nam wygrać – powiedziała Karolina.
Skoro mam już taką partnerkę w reprezentacji jak Karolina to mam nadzieję, że to początek polskiej dominacji w tenisie stołowym. Skoro mamy wreszcie złoto w drużynie, postaramy się obronić je za cztery lata w Tokio. Możemy być coraz lepsze. Jak się zgramy w naszej leworęczności, to i w deblu będziemy trudne do pokonania – powiedziała Natalia.
Karolina, która w przyszłym roku będzie zdawać maturę (Natalia rzuciła przed dekoracją, że ma ją już zdaną: kto ośmieli się oblać złotą medalistkę?), powiedziała, że to niesamowite uczycie grać w drużynie i stawać na podium z osobą, która była dla niej inspiracją do zajęcia się tenisem. – Jak tylko zaczęłam trenować, na jakiś zawodach zrobiłam sobie z nią zdjęcie. Pamiętam, że pomyślałam wtedy „ojej, ta dziewczyna nie ma ręki i gra na tak fantastycznym poziomie? To ja też tak mogę”. Podpatruję Natalię na każdym treningu, na każdym meczu. Staram się nauczyć od niej jak najwięcej. Myślę, że dzięki niej mogę grać dużo, dużo lepiej.
Michał Pol, Rio de Janeiro