Sport jest dla każdego – mógł się o tym przekonać każdy, kto odwiedził strefę Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego podczas 20. Pikniku Olimpijskiego. Blisko 20 paraolimpijczyków, 8 dyscyplin sportowych i setki warszawiaków. Paraolimpijczycy stworzyli niezapomnianą atmosferę zabawy, której towarzyszyła edukacja.
Polski ruch paraolimpijski zdecydowanie wychodzi z cienia podążając za międzynarodowymi trendami i kierunkiem, które już od kilku lat kształtuje Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski. Sport paraolimpijski także w naszym kraju staje się coraz mocniejszą marką i buduje coraz silniejszą tożsamość. Prezes PKPar Łukasz Szeliga nie ukrywa, że wymaga to ogromnej pracy, ale też jest to możliwe dzięki sprzyjającym warunkom.
foto: Adrian Stykowski/PKPar
– Przede wszystkim dziękuję za ogromną otwartość prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzeja Kraśnickiego – podkreślił prezes Szeliga – To, że jesteśmy na tym pikniku to chęć wspólnego udziału w tym wydarzeniu. Chcemy pokazać szerokiej publiczności sport paraolimpijski i paraolimpijczyków. Można było spróbować się w rożnych dyscyplinach, także paraolimpijskich, zrobić sobie wspólne zdjęcie, a przede wszystkim świetnie się razem bawić.
foto: Adrian Stykowski/PKPar
W strefie paraolimpijskiej można było się sprawdzić w 8 dyscyplinach. Ogromnym zainteresowaniem cieszył się biathlon osób niewidomych i niedowidzących. O tym, że strzelectwo niewidomych jest możliwe i jak strzelać „na ucho” czyli wsłuchując się w dźwięk, uczył paraolimpijczyk z Pjongczangu Piotr Garbowski. Równie długie kolejki tworzyły się do stanowiska z handbikami. Rowery napędzane siłą rąk interesowały przede wszystkim dzieci, o tym jak działają i z czego są zbudowane opowiadali najlepsi handbikerzy Polski Piotr Małek i Lubomir Mirecki, a każdy, kto chciał, mógł usiąść i potrenować.
– To co się wydarzyło, przerosło moje oczekiwania, – przyznaje Małek – zostaliśmy zarzuceni pytaniami. Mega impreza. Mam nadzieję, że wielu osobom przybliżyliśmy sport niepełnosprawnych. Ludzie mówili, że jeszcze nigdy w życiu nie widzieli takiego roweru na oczy. Takie imprezy są naprawdę potrzebne. Bo to już nie jest tylko integracja, ale także informacja. Pokazanie, że sport jest jeden.
foto: Adrian Stykowski/PKPar
Znany handbiker Arkadiusz Skrzypiński, który promował ergometry wioślarskie także nie krył swojego zadowolenia, choć nieprzerwanie przez blisko 6 godzin trwał niezmiennie na swoim stanowisku, cierpliwie tłumaczył i odpowiadał na wszystkie pytania.
– Słychać nas, widać i cieszę się z tego powodu. Ogromne zainteresowanie, a każdemu trzeba poświęcić tyle samo uwagi. Treningi i zawody są dla nas, efekty dla kibiców, a dzieci to nasza przyszłość, więc trzeba im to wszystko zaprezentować – dodał Skrzypiński.
foto: Adrian Stykowski/PKPar
Kolejna stacja Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, szermierka na wózkach miała najsilniejszą reprezentację w postaci 6 paraolimpijczyków, medalistów igrzysk paraolimpijskich, mistrzostw świata i Europy. Adrian Castro, Dariusz Pender, Marta Fidrych, Jakub Łęczycki, Michał Nalewajek i Zbigniew Wyganowski nieprzerwanie tłumaczyli na czym polega szermierka na siedząco, którą niektórzy z odwiedzających widzieli „na żywo” po raz pierwszy w życiu. Brązowy medalista z Rio De Janeiro, Adrian Castro był zaskoczony przede wszystkim ogromnym zainteresowaniem.
– Strasznie dużo ludzi , w przyszłości trzeba przyprowadzić więcej zawodników. Rewelacyjna impreza. Najbardziej zaskoczyła mnie frekwencja. Niesamowite, że dzieci tak aktywnie chciały uczestniczyć w zajęciach, zaliczać kolejne dyscypliny. Ma to sens i trzeba to kontynuować. Ci, którzy tu byli, przez jakiś czas będą pamiętali o sporcie paraolimpijskim, a gdy ktoś ich spyta o paraolimpijczyków, pomyślą o nas. I to będą dobre skojarzenia.
foto: Adrian Stykowski/PKPar
Piątą dyscypliną, którą przybliżaliśmy odwiedzającym było podnoszenie ciężarów – instruktarzu udzielali świeżo upieczeni medaliści mistrzostw Europy Marek Trykacz i Małgorzata Hałas-Koralewska. Natomiast dyscyplina, która wzbudzała emocje nie tylko z powodu zbliżającego się Mundialu był blindfootball, czyli piłka nożna dla niewidomych i niedowidzących. Jak to jest strzelać gola nic nie widząc – warto było sprawdzić. Dwie końcowe stacje, które zaproponowaliśmy w naszej strefie to siatkówka na siedząco i koszykówka. Podstaw siatkówki uczyli reprezentanci kadry narodowej, zaś do kosza można było powrzucać w wersji standardowej, ale z niestandardowym instruktorem- był nim czarnoskóry były koszykarz NBA Michael Ansley.
– Chcemy mieć jak najwięcej kibiców – przyznał siatkarz Robert Wydera – chcemy, żeby dużo ludzi nas wspierało i oglądało. Dziś zainteresowanie było ogromne.
foto: Adrian Stykowski/PKPar
Zainteresowanie było tym większe, że wszystkie osoby, które odwiedziły stację otrzymywały przy wejściu ulotkę informującą o działaniach PKPar-u w formie orgiami, które można było złożyć w „piekło-niebo”. Każdy, kto je złożył dowiedział się tego, czego nie było widać na pierwszy rzut oka. Ponadto odwiedzający otrzymywali identyfikatory z logotypami 8 ostatnich letnich i zimowych igrzysk paraolimpijskich. Na każdej stacji zdobywali naklejkę przestawiającą maskotkę igrzysk. Zebraniu ośmiu naklejek uprawniało do odebrania upominku i dla wszystkich dzieci był to ogromny motywator. Wielu odwiedzających przyznawało, że strefa Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego była jedną z najciekawszych na Pikniku Olimpijskim.
– Nasi sportowcy pokazywali, że niepełnosprawność nie jest niczym strasznym, że niepełnosprawność nie jest końcem świata i nie wyklucza uprawiania Sportu – skonstatował prezes PKPar-u Łukasz Szeliga. – Wśród odwiedzających pojawiły się dzieci z niepełnosprawnościami, które być może zaczną uprawiać sport, bo jest to genialny pomysł na rehabilitację, drogę do samodzielności, a w niektórych przypadkach sukcesu na igrzyskach paraolimpijskich.
foto: Adrian Stykowski/PKPar