fbpx
Aktualności

Nie żyje Jacek Gaworski. „Odchodzi wielki człowiek i wielki sportowiec”

Nie żyje Jacek Gaworski, szermierz na wózku, wicemistrz paralimpijski. 13 maja skończyłby 58 lat. „Był człowiekiem, który nigdy się nie poddawał” – mówi Dariusz Pender, kolega z szermierczej planszy.

W 2016 roku na igrzyskach paralimpijskich w Rio de Janeiro razem (także z Michałem Nalewajkiem) zdobywali srebro w drużynowym turnieju floretu. W drodze do finału pokonali Włochy, Hongkong i Francję. Dopiero w walce o złoto musieli uznać wyższość mocnych reprezentantów Chin. Jacek Gaworski był filarem naszej ekipy.

– Był bardzo dużym wzmocnieniem drużyny, indywidualnie też osiągał sukcesy. To była światowa czołówka – wspomina Dariusz Pender.

Prócz wicemistrzostwa paralimpijskiego w Rio, Jacek Gaworski we florecie zdobył w 2017 roku dwa brązowe medale mistrzostw świata (indywidualnie i z drużyną). Był także czterokrotnym medalistą mistrzostw Europy, zawsze też plasował się w czołówce zawodów pucharu świata.

– Spędziłem z nim parę lat, walczyliśmy razem – mówi Dariusz Pender. – Indywidualnie byliśmy w różnych kategoriach, ale tworzyliśmy drużynę floretową, byliśmy razem na igrzyskach w Rio. Nieraz mieszkałem z nim w trakcie wyjazdów, prawdopodobnie z racji wieku, bo obaj byliśmy doświadczonymi zawodnikami. To był wspaniały zawodnik i kolega. Spokojny, łagodny, do tego pomocny, uczynny. Dobrze się dogadywaliśmy.

Jacek Gaworski był świetnie wyszkolonym florecistą. Przed laty na planszy osiągał sukcesy jako pełnosprawny zawodnik. Jego życie zmieniło się nagle w 2004 roku. Diagnoza: stwardnienie rozsiane. Nie poddał się, mimo iż NFZ nie refundował tej postaci choroby. Na terapię razem z żoną przeznaczyli wszystko, co mieli. Nawet obrączki.

W 2011 roku Jacek Gaworski dał się namówić byłemu trenerowi na szermierkę na wózkach. Po raz drugi w życiu floret stał się jego pasją. Niestety, niedługo później dowiedział się o kolejnej chorobie: nowotworze mnogim rdzenia. Także i to nie przeszkodziło mu sięgać po najwyższe cele, choć było to ogromnym wyzwaniem. Trzy lata temu dowiedział się o kolejnej chorobie nowotworowej. A jednak nie poddał się, choć trudno uwierzyć, ile cierpienia jest w stanie znieść jeden człowiek.

– Walczył bardzo długo i wytrwale, mam do niego ogromny szacunek – podkreśla Dariusz Pender.

Drugi potężny cios

Śmierć Jacka Gaworskiego to cios dla całego środowiska paralimpijczyków.

– Jacek to dla mnie symbol człowieka walczącego o życie z absolutną determinacją – mówi Łukasz Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paralimpijskiego. – Był nie tylko świetnym sportowcem, wojownikiem na planszy, ale pokazał też, jak można wyrywać życie chorobom, z którymi przez lata się zmagał i którym do samego końca się nie poddał. Myślę, że zaskoczył wielu lekarzy tym, jak wyrwać każdy kolejny dzień. Pewnie niewielu z nas byłoby w stanie zrobić to, co w tej nierównej potyczce zrobił Jacek. Odchodzi wielki człowiek i wielki sportowiec.

Trudno nie wracać w tej sytuacji myślami do Michała Dąbrowskiego, także szermierza na wózku, który odszedł od nas pół roku temu.

– To drugi potężny cios, który ta dyscyplina sportu paralimpijskiego otrzymała rok po roku – przyznaje prezes Szeliga. – Pozostaje nam pamiętać Jacka i jego walkę. Na pewno niejednego zmotywował do podejmowania wyzwań w swoim życiu. A także nauczył, jak w tym wszystkim pozostać człowiekiem.

Paralympic Rio2016
PARALYMPIC RIO2016

Zdjęcia: Adrian Stykowski/Polski Komitet Paralimpijski

Prosimy o potwierdzenie oddania głosu

Po podaniu swojego adresu e-mail, zostanie wysłana na niego wiadomość z linkiem weryfikacyjnym.
Aby potwierdzić swój głos należy w niego kliknąć.

loading...