Podczas rozgrywanych w Cheongju w Korei Płd. mistrzostw świata w szermierce na wózkach medale dla naszego kraju wywalczyli tylko szabliści. Po srebro sięgnęła Kinga Droźdż (kat. A), na trzecim stopniu podium stanęli Adrian Castro i Grzegorz Pluta (kat.B).

 

Kinga Dróżdż (IKS AWF Warszawa), nazwisko, którego za granicą nikt nie wypowie, ale które już każdy w szermierczej rodzinie paraolimpijskiej zapamiętał. Dziewczyna, która trenowała szermierkę na nogach z powodu problemów ze zdrowiem po kilku latach namawiania zdecydowała się walczyć na wózku. Rok temu pojawiła się na pierwszym Pucharze Świata w Gruzji i od tamtej pory na wszystkich zawodach ocierała się o czołówkę Europy i świata. Jednak srebrny medal zdobyty w Korei Południowej to zdecydowanie jej największe osiągnięcie.

Jest to dla mnie pierwszy tak duży sukces i nie kryję ogromnej radości, ale nie należę do osób, które spoczywają na laurach. Srebro mistrzostw świata napędza mnie do jeszcze cięższej pracy! Przed nami jeszcze trzy puchary świata, mistrzostwa Europy i igrzyska, do których wynikiem z Korei bardzo mocno się przybliżyłam. Jestem optymistka i wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej! – przyznała zawodniczka podsumowując swój start na mistrzostwach.

 

Brązowe medale naszych szablistów Adriana Castro (IKS AWF Warszawa) i Grzegorza Pluty (Szermierka Wołomin) nie były zaskoczeniem zważywszy, że te nazwiska w tej broni od dawna wiodą prym. Trudno się zatem dziwić, że pozostał niedosyt, zwłaszcza że nazwiska Castro i Pluta na światowych planszach szermierczych budzą największy respekt. Brązowy medalista z igrzysk w Rio de Janeiro z umiarkowanym zachwytem odniósł się do swojego występu w Korei.

– Zawsze pozostaje niedosyt i sportowa złość, że nie jest to złoty medal. Biorąc jednak pod uwagę okres przygotowań przed MŚ, a w moim przypadku jego brak z powodu kontuzji, to wynik jest naprawdę świetny. Do zakończenia kwalifikacji do Tokio pozostały jeszcze cztery turnieje kwalifikacyjne – trzy Puchary Świata i mistrzostwa Europy. Wynik uzyskany na mistrzostwach świata znacznie przybliżył mnie do Tokio, a zaryzykowałbym nawet, że już dał mi tę kwalifikację – skonstatował Castro.

W podobnym tonie swój start komentował złoty medalista igrzysk paraolimpijskich w Londynie właśnie w szabli. Jak przyznał, poziom walk nieustannie rośnie i wymagania, by stanąć na podium są coraz większe.

 

– Medal cieszy, choć zawsze tam jakiś niedosyt jest. Turniej był dla mnie trudny. Miałem ciężkie walki grupowe, a i walki pucharowe były wymagające. W walce półfinałowej zabrakło niewiele. Ten turniej bardzo przybliżył mnie do igrzysk w Tokio – przyznał Grzegorz Pluta.

 

Indywidualne medale trojga naszych szablistów były jedynymi, jakie udało się wywalczyć 16 biało-czerwonym, którzy udali się do Korei. W drużynie Polacy nie zdobyli medalu. O podium otarła się jeszcze drużyna kobiet w szabli (Kinga Dróżdż, Patrycja Haręza, Renata Burdon, Marta Fidrych), która brąz przegrała z Ukrainkami. Podobny los spotkał także męską drużynę florecistów (Michał Nalewajek, Jacek Gaworski, Rafał Ziomek i Dariusz Pender), która zakończyła rywalizację na 4 miejscu przegrywając z Rosjanami. Szabliści i szpadziści uplasowali się na 6 miejscu, a szpadzistki były 7.

Polska reprezentacja wraca z MŚ na pewno z tarczą. W zawodach, w których startowali najlepsi szermierze z 30 krajów wywalczyliśmy 3 medale, zajmując w klasyfikacji medalowej 8 miejsce- komentuje trener koordynator Tadeusz Nowicki.  W sytuacji, gdy od kilku już lat mamy do czynienia z absolutną hegemonią dwóch krajów – Chin i Rosji – które „zgarniają” dla siebie w imprezie głównej ponad 50% wszystkich medali, taki dorobek naszych zawodników na tle pozostałych ekip narodowych należy ocenić pozytywnie, tym bardziej, że w Korei byliśmy bardzo blisko zdobycia jeszcze co najmniej 3 kolejnych medali (2 w konkurencjach drużynowych i 1 medalu indywidualnie).

 

foto: Karol Bilecki

inf.wł.