Lucyna Kornobys – srebrna medalistka igrzysk paraolimpijskich w Rio i już teraz także z Tokio – przeszła kilka piekieł i wiele upokorzeń zanim weszła na szczyt. Dziś jest damą paralekkoatletyki i jak zawzięcie walczyła o siebie, tak teraz zawzięcie walczy o godne traktowanie niepełnosprawnych, edukuje społeczeństwa jak powinno ich postrzegać oraz zaraża sportem

– To srebro jest dla mnie jak złoto! Ten medal Jest najciężej zdobyty ze wszystkich najważniejszych medali. Nawet brąz przyjęłabym z radością, bo przyjechałam do Tokio ze stanem zapalnym barku. I choć nasz fizjoterapeuta, Michał Sówka próbował robić wszystko, nie dało się go łatwo zaleczyć. Leczniczo podziała na mnie spokój trenera Michała Mossonia i jego niezmącona wiara we mnie. Już podczas startu dostałam zastrzyk adrenaliny i zapomniałam o bólu. Niestety właśnie powoli wraca – mówiła po konkursie.
Determinacja i upór Lucyny Kornobys oraz odporność na ból nikogo w kadrze już nie dziwią. Od kiedy na mistrzostwa świata do Dubaju w 2019 roku przyjechała ze stanem zapalnym przyczepu łokciowego (łokieć golfisty i tenisisty w jednym) i wiodącą ręka, którą pcha kulą ledwo podnosiła kubek z herbatą. Ale na zawodach spięła się tak, że nie tylko zdobyła złoto ale i pobiła rekord świata!
Podczas konkursu w Tokio zerkała na przedramię z motywującym tatuażem i sentencją: „na przedramieniu, na które spogląda w trakcie konkursów w ramach motywacji: „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”. Rzeczywiście całe życie Lucy – jak ją wszyscy nazywają – to jedna wieczna walka.

Długo walczyła, żeby nie przenieść się na wózek. Starała się chodzić o kulach, choć ręce odmawiały siły. – Któregoś razu nogi ugięły się pode mną na przejeździe kolejowym. Usiadłam na szynach i nie mogłam wstać. Pomyślałam: „a niech się dzieje co chce, może tak będzie lepiej…” Ale jakiś kierowca, wybiegł z samochodu, pomógł mi wstać i nawet odwiózł do domu – wspomina.
– Pamiętam pierwszą wyprawę po zakupy. Nie umiałam podjechać na głupi krawężnik. Tkwiłam przed nim załamana, aż w końcu siadłam na ulicy na tyłku, wepchnęłam wózek na chodnik i wdrapałam się na niego. Zlana potem jak po przebiegnięciu maratonu.
I choć miała okres niewychodzenia z łóżka i myślała, żeby nie podchodzić do matury, zawzięłam się. Zdała maturę, na studia i skończyła administrację na Uniwersytecie Wrocławskim. Dostała pracę w urzędzie w Jeleniej Górze.
Aż ktoś zaraził ją sportem, to było jak objawienie. – Ciągnęło mnie do ludzi, których nie będzie razić moja niepełnosprawność. Tym kimś okazał się w 2008 roku Wiktor Żuryński z Jeleniogórskiego Klubu Sportowo-Rehabilitacyjnego. Spotkałam go na mszy dla niepełnosprawnych. Namówił mnie na mecz siatkówki na siedząco.
Jeszcze większym objawieniem było przerzucenie się na kulę, oszczep i rzut dyskiem. – Okazało się, że mam do tego dryg. Już z pierwszych mistrzostw Polski w Kozienicach przywiozłam trzy medale, po jednym w każdej konkurencji.
Z czasem w każdej pobiła rekord świata, a w kuli dwa medale paraolimpijskie.

Uznała, że, skoro potrafi walczyć o siebie na lekkoatletycznym stadionie, to powalczy też, żeby ludzie bardziej dostrzegali niepełnosprawnych i ich rozumieli. Od lat jeździ po szkołach z prelekcjami. Stworzyła prezentację, by dzieci pojęły, co niepełnosprawność czyni z człowiekiem. Jeżdżą na wózku, chodzą z zasłoniętymi oczami, jak niewidomi… Prowadzi warsztaty z „savoir-vivre’u wobec osób z niepełnosprawnościami”, żeby odnoszono się do nas z godnością. Ale jest sporo do zrobienia, bo jak opowiada, zdarzyło jej się na przystanku, że podeszła dziewczynka zainteresowana wózkiem, a mama ją odciągnęła bo „jeszcze się zarazisz”…
Choć po igrzyskach w Tokio nie zamierza jeszcze kończyć kariery, tylko wyleczyć chory bark, właśnie zrobiła uprawnienia trenera dzieci z niepełnosprawnością. W przyszłości planuje wyciągać je z domów i zarażać sportem. Od lat zresztą organizuje turnieje, mityngi i zawody integracyjne.
– Najważniejsze, żeby niepełnosprawni wyszli z domu, nie byli więźniami ograniczeń, które sami sobie narzucą. Własnych czterech ścian. Sport jest do tego najlepszy, ale wcale nie jedyny. To mogą być zajęcia teatralne, zajęcia plastyczne, z czytania itd. Liczy się, żeby ruszyć niepełnosprawnych z kanapy, sprzed telewizora. Bo im łatwo popaść w stan, że nic już się nie chce. Pamiętam to po sobie. Ale też ja jestem przykładem, że wszystko można – mówi.
– Bardzo mnie denerwuje też, że rodzice dzieci niepełnosprawnych często przejmują nad nimi zbyt wielką kontrolę. Że z troski chowają pod kloszem, wyręczają, nie uczą samodzielności. Ubierają, karmią, odwożą do szkoły. I w ten sposób ubezwłasnowolniają. Wolę, żeby rzucali je na głęboką wodę, bo kiedyś rodziców zabraknie i co wtedy. Lepiej, żeby jak najszybciej stali się samodzielni. Tu też sport jest fantastyczną szkołą – dodaje.

Na pewno po igrzyskach w Tokio sprawi sobie nowy tatuaż. Ma ich wiele ale ostatni zrobiła po mistrzostwach Europy w Berlinie w 2018 roku. – Mam już gotowy wzór: dwa delfiny wyskakującego z wody. To mądre, inteligentne zwierzęta są dla mnie synonimem wolności. Niby wózek zabiera mi wolność, czasem ból mnie przytłacza, delfiny będą mi przypominać, że jestem wolnym człowiekiem .
Moje wszystkie tatuaże coś znaczą – mówi. – Np. na prawej nodze mam sentencję po angielsku: „Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać”, bo z czasem dorobiłam się prawdziwych wspaniałych przyjaciół. Jak Joannie Piskor z o Hotelu Zawisza w Bydgoszczy, która otoczyła mnie prawdziwą opieką.
– Zrobiłam też sobie logo olimpijskie i paraolimpijskie na obu łydkach, żeby pamiętać kim jestem i jak daleko zaszłam. No i ten z przedramieniu z napisem: „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”. Motywuje mnie nie tylko tu w Tokio. Bo całe moje życie to jedna wieczna walka. Ale mimo wszystko czuję się w niej wielką wygraną.
Michał Pol, Tokio
Brisbane 2032
Los Angeles 2028
Paryż 2024
Tokio 2020
Rio de Janeiro 2016
Londyn 2012
Pekin 2008
Ateny 2004
Sydney 2000
Atlanta 1996
Nowy Jork/Stoke Mandeville 1984
Arnhem 1980
Toronto 1976
Heidelberg 1972
Milano Cortina 2026
Pekin 2022
PyeongChang 2018
Sochi 2014
Vancouver 2010
Turyn 2006
Salt Lake City 2002
Nagano 1998
Lillehammer 1994
Albertville 1992
Innsbruck 1988
Blind football
Boccia
Goalball
Koszykówka na wózkach
Parabadminton
Parajudo
Parakajakarstwo
Parakolarstwo
Paralekkoatletyka
Parałucznictwo
Parapływanie
Parastrzelectwo
Paraszermierka
Parataekwondo
Paratenis stołowy
Paraujeżdżenie
Parawioślarstwo
Podnoszenie ciężarów
Rugby na wózkach
Siatkówka na siedząco
Tenis na wózkach
Paratriathlon
Paracurling
Parahokej
Parabiathlon
Paranarciarstwo alpejskie
Paranarciarstwo biegowe
Parasnowboard