Strzał w dziesiątkę – tak można określić dzisiejszy występ Polaków na Paralekkotletycznych Mistrzostwach Europy. Polscy reprezentanci zdobyli 5 złotych, 1 srebrny i 4 brązowe medale.
Te 56 krążków (24 złote, 13 srebrnych i 19 brązowych) oznacza, że już dziś został pobity rekord ustanowiony przez reprezentację lekkoatletów dwa lata temu podczas Mistrzostw Europy we włoskim Grosseto. Polscy zawodnicy zdobyli wówczas 50 medali i znaleźli się na pierwszym miejscu tabeli medalowej. W przeddzień końca berlińskich mistrzostw szanse, by ktokolwiek zdetronizował Polaków są równe zeru – w niedzielę rozegranych zostanie 5 finałów, a znajdująca się na drugim stopniu podium Ukraina ma 44 medale (w tym 17 złotych).
Po dzisiejszych finałach Mazurek Dąbrowskiego zabrzmi przede wszystkim dla biegaczy Barbary Niewiedział, Krzysztofa Ciukszy, Jakuba Nicponia i pary Joanny Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim. Złoto zdobył tylko jeden z kulomiotów – Janusz Rokicki.
Barbara Niewiedział, która zaledwie przedwczoraj zdobyła swoje pierwsze złoto i ustanowiła nowy rekord świata w biegu na 800m, dzisiejszy dystans był formalnością – 1500m to jej koronny dystans, do którego przygotowywała się na te mistrzostwa.
– Przede wszystkim byłam przygotowana na 1500m. Ten wczorajszy medal był dużym zaskoczeniem, te 800m z rekordem było dla mnie szokujące. 1500m to mój najlepszy dystans do biegania, na szczęście noga mnie nie boli bardziej niż wczoraj. Pomyślałam, muszę wystartować, nikomu nie oddam tego medalu i nie pozwolę sobie zabrać tytułu. Bieg był spokojny, dziewczyny się czaiły, żeby wyjść. Dla mnie nawet lepiej, bo kontrolowałam bieg i rozegrałam siły na ostatnie 100-150 metrów.
Dla Joanny Mazur i Michała Stawickiego dzisiejsze złoto było już drugim krążkiem w tym kolorze (para zdobyła także złoto w biegu na 1500m), ponadto zawodnicy zdobyli srebro na 200m i brąz na 100m. Przyznali jednak, że w planie maksimum mieli wygraną w każdym ze wszystkich sześciu biegach, w których startowali.
– Dwa biegi przegrane, cztery wygrane. W tych przegranych były popełnione błędy, mamy co poprawiać, do Tokio wszystko wyeliminujemy – skomentował starty Stawicki.
Para zdobyła w sumie 4 medale i stała się posiadaczką prawdziwego stada Para Pand – czyli maskotek imprezy (panda ma jedną krótszą nóżkę), które otrzymuje w czasie ceremonii dekoracji każdy zawodnik. Okazało się, że niemal wszystkie Para Pandy zostały już zagospodarowane.
– Zgłosili się już chętni, część jest zarezerwowana dla wyjątkowych osób, maskotka to dodatek do medalu, tym bardziej cieszy.
Ze złotego medalu cieszył się także Janusz Rokicki, który od dłuższego czasu zmagał się z kontuzją. Rokicki, trzykrotny wicemistrz Paraolimpijski z Aten, Londynu i Rio nie krył swojej radości z mistrzostwa Europy.
– To jakiś cud. Jeszcze parę dni temu nie mogłem ręki do góry podnieść, co prawda lewej, ale lewa też jest bardzo potrzebna. Jednak zawody to takie magiczne miejsce, gdzie się zapomina o bólu i niepowodzeniach. Jak już mnie poproszono, żebym podniósł flagę do góry, to nie mogłem jej utrzymać. Bałem się rywali, bo ich cenię i szanuję, ale największym moim przeciwnikiem była kontuzja, bo ją przede wszystkim udało się pokonać.
Warto dodać, że kontuzjowany Rokicki rzucił 13.90, co było jego najlepszym wynikiem w sezonie. Swój złoty medal zadedykował synom i rehabilitantce, która „ratowała” go przed berlińskimi mistrzostwami Danucie Tadel.
Krzysztof Ciuksza, po raz kolejny zresztą, był dziś złotym medalistą – tym razem w biegu na 200m. Zawodnik czul się pewnie na tym dystansie i zapytany rano o przeczucia z rozbrajającą szczerością odparł: – Spokojnie, będzie medal. I był. Wraz z Ciukszą ze złota cieszyła się jego rodzina i przyjaciele, którzy przyjechali wspólnie mu dopingować.
Swojego szczęścia i radości ze złota nie krył także Jakub Nicpoń, który pierwszego dnia swoich startów upadł na ostatniej prostej i stracił szansę na brąz w biegu na 100m. Dziś w biegu na 400m miał więcej szczęścia.
– Nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Chciałem dogonić wszystkich i potem ich tylko kontrolować. Udało się i później dojechałem.
Nie każdy medal cieszy, zwykło się mówić, że radość często sprawia tylko złoto i brąz. Ta maksyma sprawdziła się w przypadku Alicji Jeromin (dawniej Fiodorow), która stanęła na drugim stopniu podium w biegu na 200m, a liczyła na kolejny złoty krążek (pierwszy zdobyła w biegu na 100m). Na mecie na twarzy siedmiokrotnej medalistki paraolimpijskiej pojawiły się łzy.
– Ja jednak lubię wygrywać jeśli tylko mam możliwość. Taki jest sport i to jest w nim piękne. Raz się przegrywa, raz się wygrywa, ale ja dziś wcale nie przegrałam z zawodniczką z Francji tylko z kontuzją, która mnie dopadła. Mam nadzieję, że w przyszłym roku przygotowania Pojdą zgodnie z planem i nic głupiego mnie nie spotka, co przeszkodzi mi w zdobywaniu medali, zwłaszcza że ten dzisiejszy wynik jest o sekundę wolniejszy od tego, co w tym roku już nabiegałam. Takie porażki jak ta, bo dla mnie to porażka, zmobilizuje mnie do tego by za rok pojechać i powalczyć o złoto. Będzie ciężko, bo najmocniejszy jest świat, nie Europa, więc o medale będzie jeszcze ciężej, ale zacięcia do walki i treningów mi nie brakuje.
Nie każdy medal cieszy, zwykło się mówić, że radość często sprawia tylko złoto i brąz. Ta maksyma sprawdziła się w przypadku Alicji Jeromin (dawniej Fiodorow), która stanęła na drugim stopniu podium w biegu na 200m, a liczyła na kolejny złoty krążek (pierwszy zdobyła w biegu na 100m). Na mecie na twarzy siedmiokrotnej medalistki paraolimpijskiej pojawiły się łzy.
– Ja jednak lubię wygrywać jeśli tylko mam możliwość. Taki jest sport i to jest w nim piękne. Raz się przegrywa, raz się wygrywa, ale ja dziś wcale nie przegrałam z zawodniczką z Francji tylko z kontuzją, która mnie dopadła. Mam nadzieję, że w przyszłym roku przygotowania Pojdą zgodnie z planem i nic głupiego mnie nie spotka, co przeszkodzi mi w zdobywaniu medali, zwłaszcza że ten dzisiejszy wynik jest o sekundę wolniejszy od tego, co w tym roku już nabiegałam. Takie porażki jak ta, bo dla mnie to porażka, zmobilizuje mnie do tego by za rok pojechać i powalczyć o złoto. Będzie ciężko, bo najmocniejszy jest świat, nie Europa, więc o medale będzie jeszcze ciężej, ale zacięcia do walki i treningów mi nie brakuje.
Polski medalowy worek został jeszcze zasilony czterema brązowymi krążkami. Wywalczyli go Daniel Pęk (kat.T20) w biegu na 1500m i kulomioci: Damian Kulig (F57), Mirosław Madzia (kat.F11) i Karol Kozuń (kat.F55).
Paralekkoatletyczne Mistrzostwa Europy potrwają do niedzieli 26 sierpnia.
foto: Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paraolipmijski
#kibicujemyparaolimpijczykom
#Berlin2018
Medale dla Polski zdobyte 23.08:
Złoto
- Barbara Niewiedział T20 bieg na 1500m
- Krzysztof Ciuksza T36 bieg na 200m
- Janusz Rokicki F57 w pchnięci kulą
- Jakub Nicpoń T13 bieg na 400m
- Joanna Mazur / Michał Stawicki T11 bieg na 400m
Srebro
- Alicja Jeromin T47 bieg na 200m
Brązowe medale
- Daniel Pęk T20 bieg na 1500m
- Damian Kulig F57 w pchnięciu kulą
- Mirosław Madzia F11 w pchnięciu kulą
- Karol Kozuń F55 w pchnięciu kulą