Złoto i srebro – to dotychczasowy dorobek reprezentacji Polski w parastrzelectwie sportowym podczas multidyscyplinarnych mistrzostw Europy, które w dniach 8-20 sierpnia 2023 r. odbywają się w holenderskim Rotterdamie.
– Gdy zawodnicy pytają mnie, jak będzie wyglądało strzelanie w finale, to zawsze mówię: „jak będziesz strzelał same dziesiątki, to wygrasz” – żartował Adam Dobosz, trener koordynator kadry narodowej osób niewidomych i słabowidzących w strzelectwie pneumatycznym, po finale konkurencji VIS, tj. karabinu pneumatycznego stojąc osób z dysfunkcją wzroku.
Miał powody do zadowolenia. Niedługo wcześniej Barbara Moskal zdobyła złoty medal mistrzostw Europy we wspomnianej kategorii. W kwalifikacjach z wynikiem 558,5 pkt. zajęła drugie miejsce. Do finału z piątego miejsca weszła również Katarzyna Orzechowska (545 pkt.) i z ósmego Barbara Matyka (510,2 pkt.). Miejsce dziewiąte, a więc tuż za dającym awans, zajął Piotr Staszewski (była to konkurencja mieszana).
– Troje zawodników zakwalifikowało się do finału z czworga startujących. To dobry wynik, jeśli chodzi o ilość – podsumował trener Dobosz. – Z racji tego, że są to zawody rangi mistrzowskiej, wiadomo, że wyniki są troszeczkę niższe, niż osiągane na treningach, ale to wciąż wystarczyło, żeby trzy osoby się zakwalifikowały.
W finale rywalizacja rozpoczęła się na nowo. Niewidomi strzelcy strzelają na słuch. Trener Dobosz podkreślił jednak, że nie trzeba mieć ucha muzyka.
– Akurat podstawową dysfunkcją Basi, która zwyciężyła, jest słuch – tłumaczył. – Korzysta z aparatów umożliwiających jej słyszenie. Pozwalają jej słyszeć te częstotliwości, dźwięki, które wydaje celownik, kiedy namierza tarczę.
Prócz techniki, najważniejsze jest jednak zachowywanie spokoju.
– Uczymy technik relaksacyjnych, ale akurat Barbara na samym stanowisku strzeleckim ma pewne predyspozycje do tego, by ten spokój zachowywać, rzadko kiedy jej emocje biorą górę – podkreślał Adam Dobosz.
Wspomniane predyspozycje Barbara Moskal pokazała w finale.
– Basia od samego początku, konsekwentnie prowadziła, budowała swoją przewagę i w końcu wygrała finał 15 punktami przewagi. To jest kolosalna różnica – podsumował trener Dobosz.
Druga z Polek, Katarzyna Orzechowska, zajęła ostatecznie czwarte miejsce, a Barbara Matyka była ósma.
Srebro, czyli motywujący wynik
Dzień wcześniej wicemistrzem Europy w konkurencji karabinu pneumatycznego stojąc (R1, klasa sportowa SH1) został Marek Dobrowolski.
– Ten srebrny medal jest dla mnie czymś wyjątkowym, ponieważ jest to pierwszy mój indywidualny medal na imprezie wyższej rangi niż mistrzostwa Polski – powiedział. – Nie spodziewałem się tego, ponieważ w tej konkurencji nigdy za dobrze mi nie szło.
Jak się okazuje, bardzo pomogła wymiana sprzętu, a dokładniej kurtki.
– Ta kurtka usztywnia całego zawodnika i tak naprawdę daje stabilizację – przyznał nasz reprezentant. – Moja poprzednia kurtka nie spełniała już kryteriów.
Sama kurtka jednak nie strzela, a szóste miejsce w kwalifikacjach nie wzięło się znikąd.
– Mój wynik z kwalifikacji to 615,9 pkt. To nowy rekord Polski w konkurencji R1 – stwierdził Marek Dobrowolski nie bez dumy. – Jestem bardzo zadowolony z tego wyniku, bo od kilku lat chciałem „zrobić” ten rekord. W końcu udało się, i to jeszcze nie na byle jakiej imprezie, a na samych mistrzostwach Europy.
W finale z równie dobrym wynikiem (245,8 pkt.) zajął drugie miejsce, jedynie za Adrijem Doroszenką z Ukrainy (284,4 pkt.).
– Ten finał był dla mnie ciekawym przeżyciem – przyznał nasz reprezentant. – Gdy wchodziłem na stanowisko, nie byłem zestresowany. Jednak po pierwszych strzałach „weszło” mi tętno i trochę się też zestresowałem, ponieważ Francuzi przyjeżdżają bardzo dużą ekipą i bardzo mocno dopingują swoich zawodników. To trochę potrafi człowieka wybić z rytmu, ale po pierwszej serii ogarnąłem się i robiłem swoje – to, co miałem zaplanowane.
Dzięki srebrnemu medalowi z Rotterdamu Marek Dobrowolski jeszcze bardziej uwierzył w swoje możliwości.
– Jest to na pewno motywujący wynik – podkreślił. – Być może uda się nawet na mistrzostwach świata, które w przyszłym miesiącu odbędą się w Peru, zdobyć kwalifikację na igrzyska paralimpijskie.
Brąz, czyli lekki niedosyt
Swoje starty w mistrzostwach Europy zakończyli parataekwondziści. Brązowy medal w kategorii do 70 kg (klasa K44) wywalczył Maciej Kęsicki. Po wygranej przed czasem 32:1 z Mišą Gavriloviciem w ćwierćfinale, w 1/2 finału przegrał 12:27 z Turkiem Fatihem Çelikiem.
– Przespałem pierwsze dwie minuty, ciężko mi było wejść w ogóle w tę walkę i na początku bardzo dużo punktów straciłem. Ubolewam nad tym – przyznał. – Później już troszeczkę ta walka była bardziej wyrównana, zacząłem gonić, ale jak taki błąd się popełnia, to nie można powiedzieć, że miało się szansę. Trzeba to przeanalizować wszystko, wyciągnąć wnioski i na następnym turnieju nie popełnić znowu tego błędu.
Rywal z Turcji jest obecnie trzeci w światowym rankingu, porażka hańby więc nie przynosi. Brąz mistrzostw Europy to jednak za mało dla ambitnego reprezentanta Polski.
– Wiem, że stać mnie na lepsze wyniki i jest jakiś tam lekki niedosyt – podkreślił Maciej Kęsicki. – Nie chcę mówić, że się nie cieszę z tego medalu, aczkolwiek chciałby człowiek lepiej, tym bardziej, że myślimy o awansie na igrzyska paralimpijskie. W tym momencie jestem siódmy w rankingu, a sześciu dostaje się bezpośrednio. W grudniu jest zamknięcie tego rankingu, więc teraz tak naprawdę z zawodów na zawody będziemy starali się nadgonić.
Po zamknięciu rankingu w grudniu, w marcu jest jeszcze turniej ostatniej szansy. Lepiej jednak nie czekać do ostatniej chwili, zwłaszcza że aby pojechać na igrzyska do Paryża, turniej ten trzeba wygrać.
W Rotterdamie startowali też inni nasi parataekwondziści. Przemysław Łabędzki (K44, kat. -70 kg), Wojciech Gołaski (K44, kat. -80 kg) i Tomasz Rożniatowski (K44, kat. +80 kg) nie weszli jednak do strefy medalowej.
Badmintonowe szanse medalowe
Od 15 sierpnia w Rotterdamie rywalizują parabadmintoniści. Polskę reprezentuje pięcioro zawodniczek i zawodników, którzy po fazie grupowej mieli aż dziewięć szans medalowych.
Rozstawiony w turnieju z numerem 2 Bartłomiej Mróz (klasa SU5, tj. zawodników z dysfunkcją ręki) wygrał oba mecze grupowe. Najpierw pokonał 21:8, 21:7 Hiszpana Manuela Garcíę Rosendo, a potem 21:9, 21:7 Ibrahima Alijewa z Azerbejdżanu. W ćwierćfinale zmierzył się z Burakiem Mayem z Turcji, z którym wygrał 21:14, 21:11. O finał zagra z Brytyjczykiem Robertem Donaldem.
Bartłomiej Mróz zagrał też w 1/4 finału debla. W parze z Brytyjczykiem Davidem Jackiem Wilsonem odniósł w grupie dwa zwycięstwa, a na początek fazy grupowej walczył z portugalską parą Diogo Daniel/Bruno Faria. Polsko-brytyjska para wygrała 21:9, 21:1 i w półfinale zmierzy się z tureckim deblem w składzie: Burak May oraz İlker Tuzcu.
Równie pewnie awansowała dalej Oliwia Szmigiel (klasa SH6, tj. zawodniczek z niskorosłością), rozstawiona w turnieju z numerem 2. W meczach grupowych singla wyraźnie pokonała kolejno: Brytyjkę Anyę Butterworth (21:7, 21:10), Francuzkę Elisę Bujnowskyj (21:3, 21:2) i Ukrainkę Ninę Kozłową (21:5, 21:10). W półfinale zmierzy się z drugą naszych reprezentantek, Darią Bujnicką, która w meczach grupowych przegrała 19:21, 9:21 z Brytyjką Rachel Choong, rozstawioną z numerem 1, a następnie pokonała Anastasiję Zawalij z Ukrainy 21:3, 21:4. Medal dla Polski w tej konkurencji jest więc pewny, a jest też szansa na dwa.
Obie Polki zagrają też w półfinałach miksta. Oliwia Szmigiel w parze z Brytyjczykiem Krystenem Coombsem zmierzy się z Elisą Bujnowskyj i Charlesem Noakesem z Francji, natomiast Daria Bujnicka będzie jedyną zawodniczką spoza Wielkiej Brytanii w drugim półfinale, gdy w parze z Andrew Daviesem zagra z Rachel Choong i Jackiem Shephardem.
Ze zmiennym szczęściem w turnieju singlowym radziła sobie Anna Wolny (klasa WH1, tj. zawodniczek poruszających się na wózku). W fazie grupowej najpierw przegrała z rozstawioną z numerem 2 Belgijką Man-Kei To 6:21, 4:21, dwa dni później pokonała jednak Ebru Gökşen z Turcji 21:19, 21:7 i z drugiego miejsca weszła do ćwierćfinału. Tam czekała Nina Gorodetzky z Izraela, która niestety okazała się za mocna – spotkanie zakończyło się wynikiem 6:21, 2:21.
W tej samej klasie WH1 rywalizowała Natalia Grzyb. W rozgrywkach grupowych w pierwszym meczu wpadła na rozstawioną z numerem 1 Szwajcarkę Cynthię Mathez, wicemistrzynię świata z ubiegłego roku. Po porażce 7:21, 5:21 Polka musiała wygrać drugi mecz, by awansować do fazy pucharowej. Po zaciętym meczu pokonała Heidi Manninen z Finlandii 13:21, 21:14, 21:13 i ćwierćfinale zmierzyła się z Henriett Koósz. Mecz był dość wyrównany, jednak to Austriaczka wygrała 21:13, 21:16.
Natalia Grzyb zagrała też w ćwierćfinale miksta, gdzie występuje w parze z Janem Matouškiem. Po jednym zwycięstwie i jednej porażce w fazie grupowej, w 1/4 finału polsko-czeska para po zaciętym meczu przegrała z Ebru Goksen z Turcji i Larsem Porrengą ze Szwajcarii 21:18, 14:21, 15:21.
Po pierwszych meczach fazy pucharowej, z dziewięciu szans medalowych wciąż zostało sześć.
Łucznicza przepustka na igrzyska
Szanse medalowe mają też łuczniczki i łucznicy.
W konkurencji łuków bloczkowych (kat. open) do niedzielnego finału dotarła reprezentująca nasz kraj Ksenija Markitantowa. W ćwierćfinale pokonała Brytyjkę Jodie Grinham 141:137, a w półfinale jej rodaczkę, Phoebe Paterson-Pine 140:139. W finałowym spotkaniu czeka na nią reprezentantka Turcji Sevgi Yorulmaz.
Także w niedzielę o trzecie miejsce w konkurencji łuków klasycznych (kat. open) powalczy Milena Olszewska. W ćwierćfinale 6:2 wygrała z Veroniką Floreno z Włoch, jednak w 1/2 finału lepsza okazała się Turczynka Yağmur Şengül (3:7). W meczu o brązowy medal Polka zmierzy się z Anną-Wiktoriją Szewczenko z Ukrainy.
O brązowe medale powalczą także nasze pary. Wśród kobiet Dorota Dudka i Ksenija Markitantowa zmierzą się z Brytyjkami, u mężczyzn Marcin Chmielewski i Łukasz Ciszek spróbują sił w konfrontacji z Włochami, a w mikście Milena Olszewska z Łukaszem Ciszkiem stawią czoła parze ukraińskiej.
Łuczniczą piątkową informacją dnia była jednak kwalifikacja do igrzysk paralimpijskich, którą wywalczyła wspomniana wyżej Ksenija Markitantowa (łuk bloczkowy, kat. open). Zajęła drugie miejsce w towarzyszącym mistrzostwom Europy turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk, przeznaczonym dla zawodników, którzy jeszcze przepustki do Paryża nie otrzymali. Do zdobycia kwalifikacji wystarczył awans do finału. Dlatego trzecie miejsce, które w analogicznym turnieju mężczyzn zdobył Adam Dudka, nie wystarczyło.
Koszykarze bez awansu
Nie udało się niestety reprezentacji Polski w koszykówce na wózkach awansować do strefy medalowej mistrzostw Europy. Po pokonaniu w grupie B Szwajcarii (71:62), Niemiec (86:84) i Łotwy (85:42) oraz porażkach z Hiszpanią (64:88) i Holandią (61:73) w ćwierćfinale nasi zawodnicy musieli się zmierzyć z Brytyjczykami, którzy bez przegranej wygrali grupę A.
Wiadomo było, że z obecnymi wicemistrzami świata lekko nie będzie. Nasi zawodnicy wyszli jednak na boisko bez kompleksów i zwłaszcza w pierwszej połowie nawiązali równą walkę. W drugiej kwarcie Polacy nawet prowadzili, a w przerwie przegrywali ledwie pięcioma punktami. W drugiej połowie Brytyjczycy nie pozwolili jednak naszym na wiele i mecz zakończył się porażką 75:94.
Naszym zawodnikom pozostała walka o piąte miejsce, ostatnie, które dawało szansę na grę o igrzyska paralimpijskie. Pierwszymi rywalami byli Włosi, którzy jednak tym razem okazali się za mocni. Porażka 74:89 oznacza koniec marzeń o przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu. W sobotę zostaje do rozegrania mecz o siódme miejsce z Francją.