Sukcesem frekwencyjnym zakończył się Piknik Paralimpijski, zorganizowany w sobotę, 22 czerwca 2024 roku, w łódzkiej Zatoce Sportu. Tłumy dzieci i dorosłych przewinęły się przez stanowiska, próbując różnych dyscyplin paralimpijskich.
– Udało się trafić w środek – mówiła z dumą Marysia.
– Dziesiątka była, ósemki ze dwie albo trzy, dziewiątka raz – doprecyzował Marcin, jej tata. Sam też próbował swoich sił na strzelnicy. – Powiem szczerze, że poszło mi gorzej od córki – dodał ze śmiechem.
Dla każdego
Obydwoje przyszli w sobotę, 22 czerwca, na Piknik Paralimpijski, który towarzyszył odbywającym się w Łodzi Letnim Parapływackim Mistrzostwom Polski. Zorganizowany został przez Polski Komitet Paralimpijski przy współpracy ze sponsorem strategicznym, Grupą Orlen S.A.. Każdy mógł spróbować swoich sił w kilku dyscyplinach paralimpijskich, były też stoiska Grupy LUX MED, nagrody i moc atrakcji dla dzieci i dorosłych.
– Przy okazji imprezy sportowej stworzyliśmy Piknik Paralimpijski w jednej z hal Zatoki Sportu, podczas którego można zapoznać się ze strzelectwem, z kajakarstwem, wioślarstwem, siatkówką na siedząco, goalballem, a dzięki Fundacji Aktywnej Rehabilitacji można zobaczyć, jak aktywnie rehabilituje się osoby, które poruszają się na wózkach – podkreślił Łukasz Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paralimpijskiego. – Każdy może tutaj przyjść, choć pomyśleliśmy szczególnie o najmłodszych, żeby w ten sposób zachęcić rodziców. Są przekąski dla dzieci, ale te kalorie można spalić poprzez aktywny udział w proponowanych przez nas aktywnościach.
Podczas rozgrywanych w tym samym obiekcie Letnich Parapływackich Mistrzostw Polski wręczono bilety pływakom, którzy będą reprezentować nasz kraj podczas Igrzysk Paralimpijskich w Paryżu. Wyróżniono też blisko 30 nadziei paralimpijskich, czyli młodych, perspektywicznych zawodniczek i zawodników.
– Chcielibyśmy pracować z tą młodzieżą pod hasłem „Brisbane 2032”, żeby w dłuższej perspektywie zbudować formę tych ciągle dobrze zapowiadających się pływaków – mówił prezes Szeliga. – Patrzymy w dłuższej perspektywie, bo ta czteroletnia jest oczywista i trudno w tym czasie „stworzyć” zawodnika od zera.
Bez oceniania
Pływanie zawsze jest dobrym początkiem aktywności fizycznej, zwłaszcza dla osób z niepełnosprawnościami. Może też stać się solidną bazą do rozpoczęcia przygody z inną dyscypliną. Niektórzy uczestnicy Parapływackich Mistrzostw Polski chętnie próbowali swoich sił w jednej z proponowanych podczas Pikniku dyscyplin.
– Bardzo mi się podobało, jest naprawdę ciekawie – stwierdził Dawid, nastoletni pływak. – Barki, ręce mocno pracują i trzeba się naprawdę postarać, żeby to dobrze funkcjonowało. Ja pływam już kilka lat, ale musiałbym trochę potrenować, żeby ten ruch „załapać”.
Tym ruchem była praca na ergometrze kanadyjkowym. Na krótki trening zapraszali Renata Klekotko, trenerka główna polskiej kadry, oraz Jakub Tokarz, mistrz paralimpijski z Rio 2016.
– Jest to trenażer, maszyna imitująca „na sucho” technikę wiosłowania na naszej kanadyjce parakajakarskiej, obok leży nasz parakajak z wiosłem, dzieci mogą sobie wejść, zobaczyć, jak to wygląda – mówił Jakub Tokarz. – Ergometr cieszy się dużym zainteresowaniem, bo i dorośli, i dzieci mogą się sprawdzić. On wytwarza jakiś opór, wymaga to wysiłku. Widać po twarzach, że ludzie są przejęci, zainteresowani, dużo osób się gromadziło.
– Wszystko odbywa się w dobrej atmosferze, wszyscy są uśmiechnięci – dodała Renata Klekotko. – Jednym wychodzi lepiej, drugim gorzej, ale to nie jest łatwe wiosłować na ergometrze, więc nie chodzi o ocenianie, ale o próbowanie.
Bezpieczeństwo to podstawa
Z kolei na stanowisku strzeleckim czekały pistolet i karabin, a w oddali niewielkie tarcze. W połączeniu z niewprawnymi strzelcami tylko pozornie wygląda to jednak groźnie.
– Ofiar nie będzie – uśmiechał się Zbigniew Jachimowski, trener strzelectwa sportowego z GZSN Start Gorzów Wielkopolski, który to klub prowadził stanowisko, na którym strzelało się laserowo. – To najbezpieczniejszy sposób, a jest to przy tym takie samo strzelanie, jak każde inne. Kto nauczy się strzelać laserowo, strzeli z każdego karabinu i z każdego pistoletu, bo wygląda to tak samo, a nauka jest bezpieczna i stosunkowo tania.
Ponieważ jednak podstawą strzelania jest bezpieczeństwo, nawet w przypadku broni laserowej uczy się każdego odpowiedniego zachowania się na strzelnicy. Tej nauki było w sobotę mnóstwo.
– Jesteśmy na drugim takim pikniku, organizowanym przez Polski Komitet Paralimpijski – mówił Zbigniew Jachimowski. – Cieszymy się tą obecnością, ponieważ naprawdę bez przerwy mamy kogoś, kto strzela. Tak duże jest zainteresowanie.
Jednym z tych, który spróbował, był poruszający się na wózku Filip.
– Trafiłem dziewiątkę – nie krył dumy. – Próbowałem trafić dziesiątkę, ale trochę mi się ręka trzęsła, jak trzymałem broń, bo była ciężka.
Bez siedzenia w domu
Stosunkowo ciężka jest też piłka do goalballa. Przekonał się o tym każdy, kto spróbował nią pchnąć lub rzucić w kierunku profesjonalnych graczy. Jednym z tych graczy był Marcin Lisowski, reprezentant Polski, który niedawno wraz z drużyną wywalczył na mistrzostwach Europy awans do Dywizji A.
– Na pikniku można sobie rzucić w nas, zobaczyć, jak to jest w goglach, bez gogli – opowiadał. – Są rzuty z obrotem, bez obrotu, rzuty skaczące, czyli „kaczki”, płaskie, różne. Piłka musi jakoś do bramki trafić, to jest podstawa. Trzeba rzucić mocno i szybko.
To także dewiza siatkarzy na siedząco. Dostępne były dwa małe boiska. Każdy mógł usiąść i spróbować.
– Słysząc „siatkówka na siedząco” wszyscy myślą, że to jest siatkówka na wózkach. Łamiemy więc stereotypy i pokazujemy, że siedzi się na parkiecie, i w ten sposób można grać – opowiadał Łukasz Majchrzak, prezes SSN Start Łódź, organizatora tej strefy. – Widzimy, że osoby, które tutaj przychodzą, mogą dostrzec, że niepełnosprawność nie kończy się na siedzeniu w domu, tylko można rywalizować sportowo.
Oddać to, co „pożyczone”
Podstawą do wyjścia z domu jest często nauczenie się życia z niepełnosprawnością. Osobom po wypadkach pomaga w tym Fundacja Aktywnej Rehabilitacji. Jej łódzkie biuro zaprezentowało coś w rodzaju toru przeszkód. Każdy mógł usiąść na wózek i spróbować pokonać przeszkody imitujące podjazd, krawężnik czy schody. Oczywiście pod opieką instruktorów i wolontariuszy. Nie odmówiła sobie tego Gabriela, studentka fizjoterapii.
– Ogólnie jest ciężko, ale jeśli by się trenowało systematycznie, to dałoby się nauczyć – stwierdziła. – Szczególnie ciężki jest balans na wózku. Da się go wypracować, ale obracanie się w balansie jest bardzo trudne.
Asekurowała ją Julia, koleżanka ze studiów. Zmagania obserwował i służył pomocą Łukasz Waszek, reprezentant Polski w curlingu na wózkach.
– Takie przeszkody stosujemy na naszych obozach dla osób z niepełnosprawnościami. Uczymy ich tam pokonywania różnych przeszkód – zaznaczył. Sam porusza się na wózku od 15 lat w wyniku wypadku. – Popieram inicjatywy, które wyciągają ludzi z domu i zachęcają do uprawiania sportu. Fundacja Aktywnej Rehabilitacji pomogła mi, gdy miałem wypadek, więc czuję się teraz zobowiązany jako wolontariusz oddać to, co „pożyczyłem”.
Trzeba tylko chcieć
Wiele osób zmierzyło się też z ergometrem wioślarskim. Wspierała je w tym m.in. Ewelina Wilk ze sztabu trenerskiego polskiej kadry parawioślarskiej.
– Piknik to super inicjatywa, bo każdy może przyjść i zobaczyć, na czym polega sport paralimpijski, spróbować wielu dyscyplin – podkreśliła. – Byliśmy zdziwieni, jak duże jest zainteresowanie dzieci i dorosłych. Wydaje im się to łatwe, bo jest jakiś sprzęt, wystarczy usiąść i pomachać, ale potem okazuje się, że nie takie to proste i trochę wysiłku fizycznego kosztuje.
Zdaniem Eweliny Wilk, tego rodzaju wydarzenia pozwalają także samym osobom z niepełnosprawnościami spróbować szeregu dyscyplin, których nie znajdą w miejscu zamieszkania.
– Można przyjść i zobaczyć, że sport jest dla każdego – podkreśliła. – spróbować swoich sił i może zamiast stwierdzić „nie, ja się nie nadaję” zobaczyć, że każdy się nadaje, każdy może, tylko trzeba chcieć.