– Moje oczekiwania to wrócić z dwoma medalami – nie owija w bawełnę Oliwia Szmigiel przed mistrzostwami świata w parabadmintonie, które w dniach 20-25 lutego 2024 r. odbędą się w Pattai w Tajlandii. Będzie to jednocześnie ostatni turniej kwalifikacyjny do tegorocznych Igrzysk Paralimpijskich w Paryżu.

Oliwia Szmigiel to mistrzyni Europy i czwarta obecnie zawodniczka światowego rankingu w swojej klasie startowej SH6. W deblu, wspólnie z Darią Bujnicką, zajmują w tej klasyfikacji pierwsze miejsce. Apetyt jest więc duży.

– Do obu medali będę dążyć, choć wiele zależy od losowania, a to odbędzie się dopiero na miejscu – mówi Oliwia. – To jest bardzo ważny turniej, ostatni klasyfikujący do igrzysk.

Oliwia jest obecnie piątą singlistką w swojej klasie w klasyfikacji „Race to Paris”. Kwalifikacja na igrzyska w grze pojedynczej jest więc już niemal pewna. Turnieju debla w tej klasie w Paryżu niestety nie będzie.

Zdobyć punkty na ostatniej prostej

Na liście „Race to Paris” dziewiąty w klasie SU5 jest na razie Bartłomiej Mróz.

– Ten turniej jest bardzo ważny, przede wszystkim dlatego, by na ostatniej prostej zdobyć punkty i pójść w górę w rankingu – tłumaczy. – Przepisy dotyczące kwalifikacji na igrzyska są bardzo złożone, zależne też od gry mieszanej, w której singliści również rywalizują, więc tak naprawdę do ostatniego turnieju, a ten wypada właśnie teraz w Tajlandii, sytuacja nie jest do końca wiadoma.

Nasz najbardziej utytułowany zawodnik podkreśla, że przygotowania do mistrzostw świata przebiegły zgodnie z planem, bez zakłóceń, co dodaje pewności siebie. Istotna będzie aklimatyzacja po niemal dobie w podróży, a także „oswojenie” hali, w której odbywać się będą zawody.

Warto podkreślić, że najgroźniejsi rywale pochodzą z Azji, będą więc bardziej „u siebie”. Z jednym z nich – Tay Wei Mingiem z Singapuru – Bartłomiej Mróz wystąpi w grze podwójnej. Najważniejszy jest jednak turniej singlowy, w którym nasz zawodnik będzie rozstawiony z numerem siódmym.

– Im bliżej strefy medalowej, tym pewniejszy mój udział w igrzyskach – nie ukrywa reprezentant Polski.

O przyszłość polskiego parabadmintona

– Medal – potwierdza Małgorzata Janiaczyk, trenerka reprezentacji parabadmintona, zapytana o to, co musi się wydarzyć na mistrzostwach świata, by Bartłomiej Mróz był pewien kwalifikacji na igrzyska w Paryżu. – Myślę, że medal byłby stuprocentową kwalifikacją, ale wydaje mi się, że nawet jeśli będzie to ćwierćfinał, to tych punktów Bartkowi wystarczy, mam taką nadzieję.

Trenerka nie obawia się tak dalekiego wyjazdu, w tym zmiany czasu i temperatur, które w lutym w Tajlandii osiągają ponad 30 stopni Celsjusza. Gra się przecież i tak w klimatyzowanej hali.

– Na pewno zmiana strefy czasowej ma znaczenie, natomiast rzadko kiedy przekładała nam się bezpośrednio na wynik – zaznacza. – Mamy swoje rytuały, których pilnujemy. Nie idziemy spać w dniu przyjazdu, wstajemy wcześnie rano kolejnego dnia, żeby jak najszybciej się przestawić. Jeśli nie uda nam się zrealizować treningu w godzinach porannych, to wychodzimy gdzieś, chociażby na spacer, żeby przestawić się jak najszybciej na godziny kraju, do którego jedziemy. Jest to więc rzeczywiście trochę męczące, jednak mamy swoje przyzwyczajenia, których się trzymamy, i one się naprawdę sprawdzają.

Do Tajlandii poleciało pięcioro zawodniczek i zawodników. Prócz Oliwii Szmigiel, Darii Bujnickiej i Bartłomieja Mroza także Natalia Grzyb i Anna Wolny. Trenerka kadry liczy łącznie na trzy medale (Szmigiel w singlu oraz w deblu z Bujnicką, a także Mróz), choć przyznaje, że wiele zależy od losowania. Rzecz w tym, że niektórzy zawodnicy nie startują we wszystkich zawodach, nie są więc rozstawieni i już w fazie grupowej nie wiadomo, na kogo się trafi.

– Mistrzostwa świata to najwyżej punktowany turniej w tym sezonie, więc dobry występ będzie miał duże znaczenie – podkreśla Małgorzata Janiaczyk. – My cały sezon walczymy o jak najwyższe pozycje, startujemy we wszystkich turniejach, żeby nie zmarnować żadnej szansy, dlatego właśnie, że przepisy dotyczące kwalifikacji na igrzyska są tak nieprecyzyjne i niejasne. Medale są spełnieniem marzeń zawodników, ukoronowaniem ich ciężkiej pracy, no i gwarancją kwalifikacji na igrzyska, więc to będzie miało ogromne znaczenie dla nas wszystkich i dla przyszłości polskiego parabadmintona.