Szukali mnie tam w paryskiej ciężarowej hali. Poszedłem do toalety. Załatwiłem potrzebę. I mnie wołają. Ja mówię no jak to: ja nie mam nic w sobie! Dobrze, ale my mamy jeszcze różne sposoby, aby pobrać próbkę, mamy płyny. Przez dwie godziny mnie męczyli tymi płynami – mówi Zbigniew Micheń, dwukrotny paraolimpijczyk w ciężarach. Nieprzerwanie przez 42 lata startuje w zawodach. Nie mogło go zabraknąć na XXXVI edycji Srebrnej Sztangi we Wrocławiu!
XXXVI Srebrna Sztanga we Wrocławiu
Paryż wart kontroli antydopingowej
Srebrna Sztanga coroczne wrocławskie wydarzenie jesieni gromadzi około setki zawodników. W tym roku byli również obecni obok Polaków, Rosjanie, Włosi, Węgrzy i Słowacy. Na starcie zameldowali się polscy paraolimpijczycy z Rio pod przywództwem trenera Mariusza Oliwy. Dla niektórych jak dla Justyny Kozdryk to ostatni start w sezonie. A dla srebrnej medalistki z Rio Marzeny Zięby jeszcze nie, bo za kilka tygodni czeka ją rywalizacja w Tarnowie.
Zbigniew Micheń, mistrz świata w podnoszenie ciężarów
osób niepełnosprawnych z 1986 r., z Paryża
w bardzo dobrej formie sportowej mimo 61 lat!
Jednodniowe zawody, trwające od rana do wieczora w Novotelu, zgromadziły nie tylko paraolimpijczyków z Rio, ale także z lat ubiegłych, jak również przyszłych ciężarowców, którzy pojadą na igrzyska. We Wrocławiu mogliśmy zobaczyć Zbigniewa Michenia (ur. 1955 r.) który na zawodowym pomoście jest już od czterdziestu dwóch lat! Karierę zaczynał w latach 70, gdy jeszcze słowo siłownia miało nieco inne znaczenie niż dziś w kapitalistycznym świecie. Gdzie przyszły kandydat na medalistę na igrzyskach mógł trenować w piwnicach – jak opowiadał podczas Bursztynowej Sztangi w Ostrów Mausz Zbigniew Merlak (również rocznik 1955, który był bliski wyjazdu na paraolimpiadę do Barcelony w 1992 roku, ale Polska jako kraj była wtedy mocna w ciężarach i rywalizacja o prawo startu była bardzo zacięta). Zbigniew Micheń wyjechał na igrzyska paraolimpijskie do Seulu (1988 r.) i do Atlanty (1996 r.) Dwukrotnie zajął na nich piąte miejsca. Dwukrotnie także zajmował medalowe miejsca na mistrzostwach świata. W 1982 r. w Stoke Mandeville był drugi, a w 1986 r. z Paryża przywiózł złoty medal! Wtedy osiągał najlepsze wyniki w wadze do 56 kg, wyciskał nawet 170 kg. Dziś mimo, że ma 61 lat wyciska nawet 140 kg! Paryż pamięta ze względu na incydent z kontrolą antydopingową:
W 1986 roku w Paryżu gdy wygrywałem, miałem komisję antydopingową. Kiedyś nie wiedziałem, że są tego typu badania na doping. Szukali mnie tam w paryskiej ciężarowej hali. Poszedłem do toalety. Załatwiłem potrzebę. I mnie wołają. Ja mówię no jak to: ja nie mam nic w sobie! Dobrze, ale my mamy jeszcze różne sposoby, aby pobrać próbkę, mamy płyny. Przez dwie godziny mnie męczyli tymi płynami. W końcu oddałem mocz, który poszedł do badań. Po trzech, czterech tygodniach przyszedł wynik negatywny. Byłem czysty. Ja miałem w karierze komisję antydopingową cztery razy i zawsze byłem czysty. Wie pan, ja sukcesy osiągnąłem dzięki naturze! Bez żadnych wspomagaczy.
Alicja Więch i trener Ryszard Tomaszewski Fot.: fundacja-metro.pl
Wojtek Makowski mnie urzekł!
Wojtek Makowski mnie urzekł nie tylko zdobyciem medalu, ale także stylem w jakim to zrobił. Dodatkowo nagrał świetny kawałek muzyczny, który bardzo mocno pokrywa się z moim sposobem patrzenia na świat i na sport. Wojtek jest także z rocznika 1992, który jest najlepszy!
Z tego rocznika jest Alicja Więch, która w samym superlatywach wypowiada się o pływaku pochodzącym z Kielc. Podobnie jak Wojtek jest sportowcem, trenuje od października 2009 r. Wtedy spotkała na sportowej drodze kariery gryf. Potem do gryfu doszły kilku kilogramowe obciążenia. Efekt? W grudniu wycisnęła 32,5 kg. Teraz na tegorocznych zawodach to już niemal dwukrotność tego ciężaru. Gdy zaczynała wyciskać, to trener Oliwa, co jest udokumentowane na zdjęciach, łapał się za głowę, gdy sztanga ciągle zahaczała o stojaki. Po kilku latach treningów technika jest już coraz lepsza. Z uśmiechem mówi: Jak kierunek jest dobry to prędkość jest drugorzędna – w nawiązaniu do tego czy szybko czy troszkę wolniej przychodzą postępy. Tegoroczna paraolimpiada w Rio pokazała, że sędziowanie na zawodach tej rangi jest bardzo restrykcyjne, więc tutaj każdy źle wykonany element techniczny skutkuje niezaliczonym podejściem. Najlepiej kwituje sędziowanie Marzenia Zięba, srebrna medalistka w podnoszeniu ciężarów z paraolimpiady w Rio de Janerio – Śmiejemy się, że trzeba wyciskać z poziomicą by cokolwiek zaliczyć.
Medal paraolimpijski w podnoszeniu ciężarów w kategorii Alicji (czyli do 61 kg) wynosi dwukrotności dopuszczalnej masy ciała. Przed nią jeszcze wiele lat treningów, m.in.: pod czujnym okiem trenera Ryszarda Tomaszewskiego, najlepszego sportowca niepełnosprawnego nagradzanego tym tytułem na gali 25-lecia Wolnej Polski! Pan Ryszard jest wielokrotnym medalistą paraolimpijskim, a teraz świetnym nie tylko trenerem, lecz jak mówi Alicja, także wychowawcą!
Justyna Kozdryk dokumentuję wydarzenia sportowe, zawsze jak jest ku temu okazja!
Co ja tutaj robię? Jak ja zdjęcia muszę robić!
Alicja Więch jest nie tylko sportowcem, przypisać jej można spokojnie licencję rasowego dziennikarza! Alicja ukończyła Dolnośląską Szkołę Wyższą. Zawodu uczyła się między innymi od Andrzeja Ostrowskiego, byłego dziennikarza TVP, który komentował igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata w piłce nożnej. Zanim podjęła studia, to chodziła do liceum we Wrocławiu, do którego przeprowadziła się w wieku 16-stu lat, wraz z Rafałem Mikołajczykiem, naszym zdobywcą Pucharu Świata w handbike’ach! Tylko, gdy zaczynała naukę w liceum, uzyskując po roku nauki stypendium ministerialne, Rafał był już w maturalnej klasie. Alicja w życiu ma już epizod z kolarstwem ręcznym. Bowiem współtworzyłam wrocławską wypożyczalnię rowerów typu handbike. Wprawdzie w wersji turystycznej, rekreacyjnej, ale dzięki temu miała ułatwione zadanie, aby związać się z tym sportem. Nie zrobiła tego. Wcześniej rezygnowała z lekkiej atletyki. Dlaczego? Jak twierdzi to nie jest jej środowisko naturalne, podobnie zresztą jak pływanie, bo nie potrafi pływać. Odnalazła się w ciężarach i to powodzeniem. Jak mówi: W chaosie wielkich hal, szczególnie tych siatkarskich, odnajduje wewnętrzny spokój.
Justyna Kozdryk
Gdy przychodzą momenty trudne na zawodach, wtedy jeśli jest w pobliżu, z pomocą przychodzi medalistka igrzysk w Pekinie, czwarta w Rio – Justyna Kozdryk. Na początku października startowały razem w Bydgoszczy. Alicja miała dwie niezaliczone podejścia i czuła wielki stres przed ostatnią szansą zaliczenia ciężaru. Podchodzę do Alicji, bo widzę, że zżera ją trema i powiedziałam jej, aby skupiła się na oddechu. Uspokój się oddechem. Tak mi też wpoiła moja psycholog – mówiła o tej bydgoskiej sytuacji we Wrocławiu podczas Srebrnej Sztangi Justyna Kozdryk.
Niezwykle pogodna osoba, trudno jej nie dostrzec z tłumu, ze względu na niski wzrost i wielką energią jaką emanuje. Co ja tutaj robię? Jak ja zdjęcia muszę robić – mówi w pewnym momencie, gdy za bardzo zapatrzyła się w nagrodę jaką otrzymała od organizatorów za zajęcie drugiego miejsca z wynikiem 92 kg. Po chwili miała już telefon w garści i utrwalała chwile na zdjęciach. Po co? Po to, aby przesłać do Internetu, by ludzie mogli zobaczyć. Aby mogli zobaczyć prawdziwy sport. To też ma na celu zachęcenie osób do uprawiania sportu jeśli ktoś ma niepełnosprawność i ma wątpliwości czy na pewno warto spróbować.
Odskocznia
Moje początki podnoszenia ciężarów wiążą się z zakładem szkolenia inwalidów przy ulicy Wejcherowskiej we Wrocławiu. Tam zacząłem grać w piłkę nożną o kulach. Przyszedł trener do mnie i pyta się czy chciałbym potrenować ciężary. Ja mówię. Dlaczego nie? To choć za mną i zaprowadzimy cię na salę ciężarową, ja cię muszę sprawdzić. Podniosłem wtedy 90 kg mając 22 lata. Trener mówi: Zrobimy z ciebie mistrza świata! – mówi Zbigniew Micheń. Faktycznie mistrzem świata był dekadę później. Dla pana Zbyszka 36 edycja Srebrnej Sztangi jest czterdziestym drugim rokiem nieprzerwanej kariery. Cały czas trenuje jakby miał dwadzieścia kilka lat. Lubię to robić! Zdrowie mi dopisuje. W tej chwili bawię się w to – komentuje dwukrotny paraolimpijczyk z Seulu i Atlanty. To jest odskocznia od domu. Wyjeżdżam powiedzmy na te 3 dni niczym się nie przejmuje, tylko tym sportem. Trenuje 4 razy w tygodniu po 2 godziny (czasami pięć razy). Młodzi zakładają ciężary i czasem proszę o asekurację – odpowiada Zbigniew Micheń na pytanie dotyczące angażowania się w sport mimo 61 lat!
Mocni Rosjanie we Wrocławiu, ale w Rio najmocniejsi Nigeryjczycy!
Tegoroczna edycja Srebrnej Sztangi pokazała, że Polacy mogą uzyskać bardzo dobre wyniki, które są potwierdzeniem centralnego szkolenia – mówi trener kadry Mariusz Oliwa, dodając że: zawody aspirują do miana imprezy z cyklu Pucharu Europy. Wynik 190 kg Rosjanina w wadze do 56 kg pokazuje, że impreza we Wrocławiu stała na bardzo wysokim poziomie. Najlepszym Polakiem podczas zawodów okazał się Grzegorz Lanzer, który dwa miesiące temu na igrzyskach zajmował ósme miejsce.
Grzegorz Lanzer w klasyfikacji Open okazał się najlepszym Polakiem podczas Srebrnej Sztangi, wyciskając 175 kg
Najlepszym zawodnikiem jednodniowych zawodów był Rosjanin Vladimir Kriluya (191 kg), a najlepszą zawodniczką Rosjanka Viera Muratova (123 kg). Dwa miesiące temu dziewięć medali w ciężarach na paraolimpiadzie, w tym sześć złotych zdobyła Nigeria. Trener, a także spiker zawodów Jerzy Mysłakowski komentuje dlaczego ten wynik jest tak dobry! Nigeria ma system szkolenia, polegający na tym, że zawodnicy przebywają długi czas w ośrodkach, w których zapewnione mają wyżywienie i mają tylko tam trenować! I mają pojęcie jak to robić. Przykładowo w Iranie (który obok Egiptu również jest mocny w ciężarach osób niepełnosprawnych) jest skomasowanie zawodników do jednostki wojskowej i to wojsko nimi się opiekuje, i zapewnia szkolenie. U nich sport jest zawodowy, a u nas stanowi dodatek do codziennej innej pracy – podsumowuje Jerzy Mysłakowski. Oni wynik robią do rankingu na zawodach międzynarodowych zamkniętych, gdzie Europa nie może przyjechać. Nikt nie może obserwować ich startu. Dopiero w tabeli wyników widzimy jaki ciężar został wyciśnięty – mówi Justyna Kozdryk.
Srebrna Sztanga wróci za rok znów jednocząc na pomoście ludzi z pasją, umiejętnościami podnoszenia największych ciężarów. Być może znów to będzie hotel Novotel, który stanął na wysokości zadania, organizując perfekcyjne zawody. Choć jak mówi pan Eugeniusz Grabowski, wiceprezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego: takie imprezy znakomicie oglądałoby się w sali kinowej, gdy można byłoby na zawodników patrzeć z góry. Życzmy ciężarom wielkich hal, bo jak mówi Alicja Więch: W chaosie wielkich hal odnajduje wewnętrzny spokój. A spokój przy restrykcyjnym sędziowaniu bardzo się przyda!
Michał Krogulec – dziennikarz portalu igrzyska24.pl