Łukasz Mamczarz zajął czwarte miejsce w konkursie skoku wzwyż na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio (w kat. T64). I tak jak pięć lat temu w Rio czuł się pokrzywdzony koniecznością rywalizacji z zawodnikami startującymi na dwóch nogach. – Wśród amputantów miałbym złoto – mówił
– Drugie igrzyska z rzędu na których czuję się bardzo pokrzywdzony. Drugi raz zajmuję czwarte miejsce z tego samego powodu: bo Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski (IPC) połączył moją kategorię z wyższą, gdzie są zawodnicy na dwóch nogach. Jak obaj Hindusi, którzy zdobyli srebro i brąz. Albo zwycięzca tu w Tokio, Amerykanin Sam Growe, który skacze ze specjalną protezą, bez mechanicznego stawu kolanowego jak ja. Facet jest w 90 procentach sprawniejszy ode mnie. Musiałbym skoczyć 1,88 m żeby nawiązać z nimi walkę, jestem więc absolutnie bez szans, bo moja życiówka to 183 cm – mówił rozgoryczony Mamczarz po zakończeniu konkursu.
Dodał, że wszystkie wysokości zaliczał w pierwszej próbie i to w tym deszczu, a w takich warunkach jeszcze nie startował. Skoczył 1,80 m co jest jego najlepszym wynikiem w sezonie. – Mam poczucie, że znów odebrano mi zasłużony medal. Gdybym skakał w swojej kategorii – osób po amputacji – miałbym złoto. Niestety ostatni raz taka możliwość była na igrzyskach paraolimpijskich w Londynie w 2012. Potem IPC połączył kategorie. Kierując się lepszym widowiskiem telewizyjnym, tylko gdzie sprawiedliwość? Gdzie nasze marzenia? Nasza harówka i wylany na treningach pot? – mówił.
Mamczarz opowiada, że robi rozbieg od początku do samego końca na jednej nodze. Rywale wspomagają się drugą nogą, co pozwala im przyśpieszyć na finiszu i wybić się z jednej nogi. – Nie jestem w stanie im dorównać.
Dodaje, że z takim podejściem IPC zmusza zawodników do wyścigu technologicznego. Kto ma lepszą protezę, ten wygrywa. W Tokio wygrał Amerykanin, który używa swojej protezy od dziecka. – I w dodatku on ma kolano, a ja nie, bo mam nogę amputowaną powyżej. Normalnie robi nabieg na dwóch nogach. Ja musiałbym używać kolana mechanicznego, co nadal zmniejszyłoby moje szanse – tłumaczy.
Zdesperowany Łukasz pięć lat temu zaczął próby z protezą, na którą zbierał pieniądze poprzez różne fundacje. Ale wciąż lepszy wynik osiąga na jednej nodze. – Co zrobisz, nic nie zrobić. Mogę się tylko frustrować.
Michał Pol, Tokio