Trzy srebrne medale i jeden brązowy krążek – to dorobek reprezentantów Polski w bocci podczas multidyscyplinarnych mistrzostw Europy, które w dniach 8-20 sierpnia 2023 r. odbywają się w holenderskim Rotterdamie.
Pierwszy z polskich medali zdobyła w niedzielę, 13 sierpnia, Kinga Koza. Występująca w kategorii BC1 zawodniczka najpierw w fazie grupowej pokonała 7:0 Czeszkę Barborę Skopalovą i 5:1 Orit Kelner z Izraela. Polka przegrała jedynie z Chorwatką Dorą Bašić 1:7.
W grupie A zajęła więc drugie miejsce i w półfinale trafiła na zwyciężczynię grupy B, Bat-El Brightman-Ha’cohen z Izraela. Nasza reprezentantka wygrała 3:2, jednak w finale musiała uznać wyższość Amagoi Arriety z Hiszpanii (3:5), zdobywając w ten sposób srebrny medal.
– Kinga zagrała świetny mecz finałowy, naprawdę było to spotkanie na bardzo wysokim poziomie – podsumowała Barbara Hohensee, trenerka i koordynatorka kadry narodowej w bocci. – Jej przeciwniczką była zawodniczka z Hiszpanii, która grała równie dobrze. To był widowiskowy mecz, dziewczyny grały niemal punkt za punkt. Kinga w finale pokazała naprawdę wysoki poziom gry.
Potwierdzenie ciężkiej pracy
Drugie tego dnia srebro to dzieło Edyty Owczarz (korzystającej ze wsparcia Krystyny Owczarz – prywatnie mamy – w charakterze operatorki rampy). Startująca w kat. BC3 zawodniczka niepokonana zakończyła rywalizację w grupie D. Zwyciężyła kolejno z: Vivi Virtanen z Finlandii (6:2), Christine Fink z Niemiec (6:1) i Veróniką Pamiés z Hiszpanii (6:2).
W ćwierćfinale Polka nie pozostawiła złudzeń Czeszce Marceli Čermákovej, wygrywając 5:0, a w półfinale nasza zawodniczka okazała się lepsza od Marii Bjurström ze Szwecji (3:2). Dopiero w finale passę zwycięstw przerwała Francuzka Sonia Heckel, wynikiem 6:1 zdobywając złoto. Edyta Owczarz, mistrzyni Europy sprzed dwóch lat, tym razem musiała się zadowolić tytułem wicemistrzyni.
– Edyta sukcesywnie pokonywała swoje przeciwniczki w fazie grupowej, później w fazie pucharowej, i tym sposobem doszła do meczu o złoto – podkreśliła Barbara Hohensee. – W tym meczu uległa, ale srebrny medal jest potwierdzeniem jej ciężkiej pracy i bardzo dobrego występu na mistrzostwach Europy.
Nie ma łatwej drogi
Brązowy medal w kat. BC3 wywalczył z kolei Damian Iskrzycki (z operatorem rampy, Dariuszem Borowskim). W spotkaniach grupowych pokonał 11:0 Julesa Ménarda z Francji i 5:1 Thomasa Mircka z Holandii, przegrywając jedynie 0:7 z Czechem Adamem Peską, mistrzem paralimpijskim z Tokio. Do ćwierćfinału Polak awansował więc z drugiego miejsca w grupie, tam pokonał jednak 5:2 Portugalczyka José Gonçalvesa, który swoją grupę wygrał.
W półfinale lepszy od naszego zawodnika okazał się wicemistrz paralimpijski z Tokio, Grek Grigorios Polychronidis (wynik: 0:8), który ostatecznie zdobył złoty medal. Polakowi pozostała walka o brąz z Włochem Mirco Garavaglią. Damian Iskrzycki dopiął swego i wygrywając 4:3 zdobył brązowy medal mistrzostw Europy.
– Chłopaki nie mieli łatwej drogi, trafili na dość silnych przeciwników, natomiast pokazali bardzo wysoki poziom m.in. w meczu przeciwko Włochom o brązowy medal. To był mecz punkt za punkt i tak naprawdę do ostatniej minuty nie byliśmy pewni, jaki będzie wynik – stwierdziła trenerka kadry. – Niestety, grupa panów jest bardzo silna. Mamy w niej mistrza i wicemistrza paralimpijskiego. Bardzo często zdarza się więc, że podczas losowania Damian trafia właśnie na nich. Nie ma więc lekko, ale tym razem pokazał wysoki poziom, rozegrał bardzo dobre mecze. Brąz więc jak najbardziej zasłużony.
Klejące bile, czyli dyskwalifikacja
Trzeci srebrny medal to także zasługa Edyty Owczarz i Damiana Iskrzyckiego, występujących razem z konkurencji par w kat. BC3. W fazie grupowej nasi reprezentanci wygrali tylko jedno spotkanie (9:0 z Hiszpanią), przegrywając 1:5 z Turcją i 1:8 z Portugalią, ostatecznie jednak z drugiego miejsca awansowali do półfinału.
– Liczyły się tzw. małe punkty. Punkt zdobyty w ostatnim meczu fazy grupowej był decydujący, i to dzięki niemu wyszliśmy z fazy grupowej – wyjaśniła trenerka kadry.
W półfinale czekali Grecy. Polacy ulegli 3:4, sędziowie zdecydowali jednak o dyskwalifikacji greckiej pary.
– Przepisy nakazują po każdym meczu sprawdzenie bil przez sędziego, i do takiej kontroli również doszło podczas tego meczu – wytłumaczyła Barbara Hohensee. – Podczas tej kontroli wykryto, że dwie bile Greków odbiegają od norm, które są bardzo ściśle określone. Były one klejące, co jest niedopuszczalne. Główny sędzia zawodów podjął decyzję o wycofaniu bil i dyskwalifikacji naszych przeciwników w tym konkretnym meczu.
Ostatecznie do finału weszła więc polska para. Porażka 1:5 z Czechami oznaczała srebrny medal.
– Było bardzo blisko złota i otrzymania z góry kwalifikacji na igrzyska – mówiła trenerka. – Nie poszło do końca po naszej myśli, ale i tak to srebro jest podsumowaniem ich bardzo ciężkiej pracy. Ten medal jest więc dla nas jednym z najistotniejszych.
Medale mistrzostw Europy oznaczają także bezcenne punkty w rankingu, co jest niezmiernie istotne w kontekście kwalifikacji do przyszłorocznych igrzysk paralimpijskich. Wkrótce kolejne turnieje, w których trzeba gromadzić punkty, na razie jednak jest się z czego cieszyć po mistrzostwach Europy.
– W każdej kategorii wracamy z medalem, więc myślę, że można ten wyjazd uznać za ogromny sukces, zwłaszcza że były to zawody rangi mistrzostw Europy, czyli jedne z ważniejszych w naszym kalendarzu – podsumowała Barbara Hohensee. – Jestem bardzo zadowolona z sukcesów moich zawodników. Polska boccia rośnie w siłę.
Rozpędzeni koszykarze
Boccia nie jest jedyną dyscypliną odbywających się do 20 sierpnia mistrzostw Europy. To nowa formuła zawodów multidyscyplinarnych, które odbywać się będą co cztery lata, w roku poprzedzającym igrzyska. W 2023 r. w Rotterdamie rywalizują także: łucznicy, badmintoniści, kolarze, goalballiści, judocy, strzelcy, taekwondziści oraz koszykarze i tenisiści na wózkach.
To właśnie w tenisie na wózkach na 1/8 finału zakończyli swoje występy singlowe nasi zawodnicy. W pierwszej rundzie Kamil Fabisiak wygrał 6:0, 6:0 z Maitem Mätasem z Estonii, w kolejnym meczu musiał jednak uznać wyższość Holendra Rubena Spaargarena (1:6, 2:6), późniejszego zwycięzcy turnieju. Natomiast Tadeusz Kruszelnicki po zwycięstwie nad Węgrem Attilą Farkasem 6:3, 7:5 przegrał 3:6, 4:6 z Maikelem Scheffersem z Holandii.
W deblu nasi reprezentanci w pierwszej rundzie gładko 6:0, 6:0 pokonali Chorwatów Anto Joskicia i Svena Mareticia, jednak w ćwierćfinale przegrali 3:6, 1:6 z Brytyjczykami Benem Bartramem i Dahnonem Wardem.
Reprezentacja Polski znakomicie radzi sobie natomiast w turnieju koszykówki na wózkach. Na inaugurację rozgrywek grupowych nasi zawodnicy przegrali wprawdzie 64:88 z Hiszpanią, potem jednak pokonali kolejno: Szwajcarię (71:62), Niemcy (86:84) i Łotwę (85:42) i są w znakomitej sytuacji przed ostatnim meczem grupowym z Holandią (rozgrywanym po południu 15 sierpnia).
Prócz rozpędzonych koszykarzy, w tym tygodniu o medale mistrzostw Europy walczyć będą także nasi reprezentanci w: łucznictwie, badmintonie, kolarstwie i strzelectwie sportowym.