Michał Derus wywalczył srebrny medal w prestiżowym biegu na 100 m w kategorii T47 (osoby z amputacją kończyn górnych)! Przegrał tylko z idolem Brazylijczyków, Petrucio dos Santos Ferreirą, który pobił w finale rekord świata. Polak wpadł na metę równo z drugim z biegaczy gospodarzy, Yohanssonem Nascimento, ale o srebrze przesądziły tysięczne sekundy!
Bardzo się cieszę! Mam to na co pracowałem 11 lat! Mimo niezłych wyników w tym sezonie obawiałem się startu, bo to mój debiut na wymarzonych igrzyskach, presja była ogromna podobnie jak doping dla Brazylijczyków. Niczego nie żałuję, Ferreira pobiegł fenomenalnie, po raz drugi w walnął rekord świata 10.59 i w pełni zasłużył na złoto. Brazylijczycy wzięli mnie w kleszcze, ale cieszę się że przynajmniej pokonałem drugiego z nich. Wczoraj w kwalifikacjach był ode mnie lepszy i poprawił życiówkę – mówił po biegu Derus, który osiągnął najlepszy czas w tym sezonie – 10.79.
Niepełnosprawność Derusa – od urodzenia nie ma lewej dłoni – sprawia, że ma utrudniony start do biegu. Brak mu podparcia i odpowiedniej równowagi, podczas biegu balansu. Daje się we znaki również ubytek masy mięśniowej. Brak dłoni przeszkadza też w przygotowaniach – jak tu chwycić sztangę przy wyciskaniu, hantle czy inne przyrządy?
– Dziękuję mojemu trenerowi, Piotrowi Kuczkowi, z którym świetnie przepracowaliśmy okres przed Rio i przygotowaliśmy formę. I pani od historii, która w trzeciej klasie gimnazjum namówiła mnie, żebym odwiedził treningi Startu Tarnów. Trafiłem najpierw na basen, ale nie odnalazłem się tam. O wiele bardziej pasowała mi lekkoatletyka i sprinty. Zacząłem biegać. Ale przez pięć lat między 2008 a 2013 rokiem nie mogłem startować, bo nie mogłem znaleźć kategorii paraolimpijskiej. Startowałem wyłącznie z pełnosprawnymi. Cieszę się, że nie zrezygnowałem wtedy i wytrzymałem ten okres. Choć cierpiałem patrząc na igrzyska paraolimpijskie w Londynie 2012 i pełne trybuny. Dziś dostałem nagrodę za to, że przetrzymałem tamten czas. Było warto zagryźć zęby – mówił Derus.
Nigdy wcześniej nie rywalizowałem z Ferreirą. Kiedy zdobywałem mistrzostwo świata, był kontuzjowany. Odpuścił też czerwcowy mityng w Londynie. Jak widać okazał się lepszy, ale przynajmniej mam wielkiego rywala. Proszę zobaczyć jak rośnie poziom mojej dyscypliny. Jeszcze w Londynie do zdobycia złota w mojej kategorii wystarczyło 11.06. Dziś rekord świata to 10.57 – niesamowity progres, aż o pół sekundy. To świadczy że zawody paraolimpijskie to nie zabawa.
Finał biegu na 100 m odbył się o godz. 10:45 czasu brazylijskiego w bardzo wysokiej temperaturze. Derus za metą dosłownie spływał potem. – Nie przeszkadzało mi to, ja jestem stworzeniem ciepłolubnym. Dla mnie to były warunki idealne. Ten medal nie zmieni jakoś przesadnie mojego życia. Tylko zmotywuje do jeszcze cięższej pracy – mówił Derus.
Michał Pol, Rio de Janeiro